niedziela, 30 sierpnia 2015

Sabat Czarownic

Jak głosi wieść z daleka, kraina nasza z bajek słynie. Jej strażniczka Alma nie byłaby zatem sobą, gdyby Wam kolejnej bajki drogie dziadki nie opowiedziała. Umośćcie wygodnie szacowne tyłeczki i kto ma uszy niechaj słucha, kto ma oczy niechaj patrzy.

Dawno, dawno temu w ukrytej w pszczyńskiej kniei Warowni Podstępny Mag urządził sabat czarownic.

Przybyła nań żądna wrażeń okoliczna gawiedź, a pośród niej znalazły się także trzy Czarodziejki, małoletni Mag i ich Tajemniczy Woźnica.


Z początku życie w Warowni toczyło się swoim zwyczajnym trybem, zatem Dziewka Alma jak co dzień otwarła straganik z miotełkami służącymi nie tylko do omiatania pajęczyn w izbie, a Kuchmistrzyni Kika zasiadła na swym stanowisku polowym do ważenia tajemniczych mikstur i eliksirów młodości.


Wtem ni stąd ni z owąd Sariczkę niewidzialne czarne moce zakuły w dyby. Przed utopieniem w beczce uratowało ją chrześcijańskie zaklęcie "WIARA, NADZIEJA, MIŁOŚĆ" oraz dekret wydany przez Księcia Misiora, który zakochał się od pierwszego wejrzenia w jej niebiańskie oczęta.


Zaślubiny pary odbyły się natychmiast i my z Kiką tam byłyśmy, tańcowałyśmy, gorzałkę i wino piłyśmy ;)


Z ich miłości na świat przyszedł nie kto inny jak Nikodem Miś Junior. Król Misior i Królowa Misi Kova panowali nam długo i szczęśliwie i nic nie zwiastowało tego co dziś miało się tutaj wydarzyć.
...

Przez warowną bramę inkwizytorzy przywlekli królewskich traktem posłańca, który postawiony przez rycerskim toporem zdradził kryjówkę czarownicy. Nie tracąc czasu Inkwizytorzy czarownicę odnaleźli w lesie strzyg i stworów, doprowadzili przez oblicze Króla i Królowej. W międzyczasie na dworze mieszczaństwo ustawiło już stos, na którym spłonęła skazana za uprawianie czarnej magii Jędza.


Rozochoceni Inkwizytorzy szybko pojmali kolejną potencjalną wiedźmę pośród dworek. Tę jednak przed niechybną śmiercią ocaliła magiczna pieśń Almy, która zasiadła na schodach warowni i dźwiękami jęła zaklinać serca okrutnych ludzi. Śpiewała tak długo, aż żądny przelewu krwi tłum zgromadzony poniżej stosu, na  którym przywiązana była już fioletowa czarodziejka nie zaczął skaldować "Uwolnić ją!!! Uwolnij ją!!!". Co też ku uciesze Almy jeden z inkwizytorów uczynił kwitując nieoczekiwany bieg wydarzeń temi słowy: 
"Będziesz moja". 
Oswobodzona czarodziejka obiecała prać, sprzątać i gotować w komnatach przystojnego Inkwizytora. Od autorki: Drogie niewiasty słuchające tej opowieści w zamierzchłych czasach popularne było przekonanie o tym, że miłość przychodzi z czasem, a kobieta mężczyźnie służyć winna.


Lecz to nie koniec tej bajki kochane paskudy, raki i pendraki. Przebiegły Mag ukryty w baszcie Warowni swymi zaklęciami zamącił w głowie księcia Misia Juniora, który w międzyczasie zdążył już nieco zmężnieć i stawiał swoje pierwsze kroki w arkanach sztuki rycerskiej. Otóż młodym księciem nagle zawładnęła chciwość, chciał wydać wszystkie zgromadzone w królewskim skarbcu dukaty na kolejne zbroje i nadmierne uciechy. Pod wpływem klątwy próbował zgładzić wypoczywającego w cieniu królewskiego namiotu Rozsądnego Ojca.

Widząc to Alma przywdziała dworski toczek, przysiadła na kamieniu przy fosie i odczyniła klątwę rzuconą przez Maga na Rycerza Misia, którego osmaganej słońcem i wiatrem twarzy nikt więcej nie widział od tej pory.


Jak wszystko co dobre i ta bajka kiedyś się kończy droga dziatwo. Nie smućcie się jednak, gdy dobre się kończy, zawsze nastaje lepsze. O zachodzie słońca jej bohaterowie dosiedli rodzinnej miotły (model wymarzony każdego podróżnika, składany w trzy części do walizki) i wyruszyli w podróż powrotną do krainy zaginając przy tym czasoprzestrzeń jeszcze kilka razy.

Gdy tuż przed zapadnięciem zmroku kapłanka Krainy Wagabundów przesunęła skobel u je wrót, aż przetarła oczy ze zdziwienia. Bo w alkowie już czekała Marysieńka, Marysia mała i szlochała: "Co ja zrobię?nocą czarownica zje nas obie!". Na to Alma wyśpiewała kolejną zwrotkę: "Nie płacz Marysiu, Marysieńko, uciekniemy przez okienko! Uciekniemy nocką ciemną. Marysieńka razem ze mną" ... Po chwili okazało się jednak, że pokłonił się kapłance sam Ali Pepe i czterdziestu rozbójników w jednym psie ;) gotowi do harców i swawoli.


W miarę przybywających Wam wiosen pamiętajcie Niewiasty i Mężowie morał taki, by stale pozostawać w kontakcie ze swoim wewnętrznym dzieckiem i dobrze się nim opiekować. Pozwalać mu przy tym puszczać wodze fantazji i figlować w granicach rozsądku, by było niczym wieczne szczenię labradora. Pomnijcie również na naukę o tym, że tylęż warta fortuna, ile ręka która ją wydaje.

Ta historia akuratnie oparta jest na faktach autentycznych, a jej bohaterowie zarówno płynący z niej morał jak i tę naukę już dobrze znają i postanowili się nią z Wami podzielić na kartach tego Pepulindowego bloga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz