niedziela, 26 października 2014

Cmok cmok cmok

Słońce już wstało ... pora rozprostować kości ... zapowiada się całkiem ładny dzień ... tupię przechadzając się do wodopoju, a Ty dalej smacznie śpisz.

Jest 7.00 ... tupię coraz głośniej ... no dobra dam Ci jeszcze 5 minut ... w międzyczasie zrobie poranną toaletę ... przed łóżkiem, bo jak co dzień chcę być pierwszą "twarzą", którą zobaczysz po przebudzeniu.

                                                                                 -----

A któż tak do mnie cmoka i cmoka? - zastanawiała się przez sen Alma obracając się na drugi bok.


Gdy tylko wiedziona ciekawością zwróciła lico w kierunku, z którego dochodziły cmokania, mięciutki, cieplutki jęzor musnął jej usta. Po czym, Czarny Rabuś Całusów wycofał swoje "popiersie" z łoża (susem równie rączym co ten, który pozwolił mu wślizgnąć się na nie) i dostojnie niby to zawstydzony, ale z radością wymalowaną na psim pysku usiadł na dywanie. Zdaje się oczekując wzajemności.



                                                                               ------

Wieczorem rolę się odwrócił. To Alma mizdrzyła się do Pepe w " przeprosiny". Powodem obrazy majestatu było wieczorne wyjście Almy z Przyjaciółmi (bez Pepe).

sobota, 25 października 2014

Piątek, piątek...

Głęboko z pamięci Alma ma ochotę radośnie krzyknąć...Piątek z Pankracym. 

I choć Pankracego już nie ma, a za oknem potworny ziąb i hula wiatr w wagabundziej krainie jest iście Psiejsko Czarodziejsko.

Fantastyczna książka, muzyka, wino, namiastka ognia i przytulanki z wiernym Psiejskiem, który to łasi się jak kot, to znów waruje u stóp.

piątek, 24 października 2014

Jesienne przysmaki

W całej naszej krainie pachnie dziś plackami z cukinii i patisona :-)

Władcy kuchni oblizując palce, łapy i wąsy... (tak tak Almie też rośnie rasowy wąsik) tym razem nie zdołali donieść talerza z plackami do stołu. Smakołyki znikały w zastraszającym tempie.

Alma nie nadążała smażyć, Pepe wiedziony swą wyjątkową słabością do tego warzywa (zasłynął już wyjadaniem rano grillowanych skór z cukinii wprost z kompostownika w pewnym pięknym zakątku Żywiecczyzny) zamiatał ogonem podłogę w kuchni prosząc, by się pospieszyła i podzieliła ;-) Migawka też nie nadążała zatrzymywać kadru.

A to nasze pozostałe sposoby na tym podobne wagabundzie smakołyki.

Bakłażany ze serem bałkańskim...
Zupa z cukini wg. pięciu przemian...
marchewy zamiast kości...itd.

czwartek, 23 października 2014

Sobotnie rytuały

Niedzielny poranek...9.30...po śniadaniu Pepe wtargnął do łazienki i postanowił zatarasować przejście...zdaje się na znak protestu. A protestował o...po miejscu, które wybrał na manifestację swych potrzeb śmiem twierdzić, że domagał się natychmiastowego dopełnienia przesuniętych w czasie sobotnich rytuałów.

Skoro zaległ na podłodze najprościej było rozpocząć od czyszczenia uszu, po którym usiadł , by uszy otrzepać. Wykorzystując i tę sposobność w ruch poszła szczoteczka do zębów. Na koniec masaż dziąseł i absolutny gwóźdź programu...gdy Alma wyjęła z szuflady pieszczoszkę Józek popędził na balkon, by tam przyjmować coraz to ciekawsze pozycje wystawiając sierść do szczotkowania ...a w zasadzie każdy centymetr ciała do masażu skóry.
Pierwszą rzeczą, którą zrobił podczas popołudniowego spaceru był ślizg w kałużę błota  :-) po którym rytuał można było przeprowadzić na nowo.

Pielęgnując zrelaksowanego Pepe Alma rozmyślała nad tym jak bardzo istoty rozumne łakną dotyku, bliskości, czułości i troski.  Wszystkie istoty rozumne...bez wyjątków.

niedziela, 19 października 2014

Baśń o misce bez dna

Za górami, za lasami stała miska owsianki. Nie było jej zadane wystygnąć, bo gdy tylko Pepe zwęszył zapach masła, jajek i sezamu...najpierw ostrożnie chliptał, a gdy okazało się, że strawa już nie parzy...łapczywie kłapał płatki.
Gdy wylizał miskę do czysta swym żebradorzym wzrokiem próbował wydębić osłodzoną brązowym cukrem porcję.
Gdy Alma na podstępy smakosza pozostała nieczuła (jak zawsze, gdy robi do niej te oczyska, z których ogromny głód i smutek się wylewa).
ps. Do śniadania Pan Mann gra im Brown Sugar....ohhhhh yeah, U make me feel so gooood!

środa, 15 października 2014

Pani Złotarączka

Kto i w jakich celach ofiaruje młodej kobiecie drobnej postury w prezencie wietarkę udarową? -pomyślał Pepe widząc pudełko.
Całe szczęście, że w przeciwieństwie do małych dzieci Pepe nie boi się hałasu podczas wiercenia- pomyślała Alma przyjmując praktyczny podarunek od swojego Wielkiego Przyjaciela.
"To absolutny niezbędnik w każdym domu - rzekł Przyjaciel wręczając Almie wiertarkę- w komplecie jest zgrabna torebeczka, przyda Ci się na zakupy" -zażartował.
Tym oto sposobem krótki urlop spędziliśmy konstrukcyjnie i konstruktywnie.
Dla równowagi w międzyczasie Alma ugotowała najprawdziwsze gaspacho, a także uprzątnęła mieszkanie, gdy skończyli robotę...i ruszyli przed siebie...w dżdżu-multifuncyjna jak wiertło Alma i Pepe wierny asystent pies.
Ps. Pomimo posiadania sprzętu oraz stosownej powtórki z wiercenie Alma będzie ćwiczyć odstępowania męskich zadań Mężczyznom. Ps.1. Swoją drogą ten Twój ...tfuuu Nasz Przyjaciel jest równie stuknięty jak my, wiesz Almo. Jest jednak o wiele bardziej ,cierpliwy , choć momentami tyle samo przeklina przy robocie ;-) Pepe.  ;-)


wtorek, 14 października 2014

O dywanie, który nie latał

Jesienią poranki bywają chłodne....brrr... Alma odczuwała to każdego ranka bosymi stopy.

Pewnego dnia wyszła gdzieś spiesznie po wypiciu kawy, by po niespełna dwóch godzinach pośród zakupów przytaszczyć dywanik przed łóżko.

Uradowało to nie tylko jej małe stopy, lecz przede wszystkim Józka, który tego samego wieczoru przystąpił do testów. W obawie przed tym, by dywanik nie odleciał (a zagrożenie było realne biorąc po uwagę, fakt, że Duszyczka rozważała zwrot lub wymianę na większy model) Pepe spał na nim trzy noce z rzędu i ledwie odstępował go za dnia. Dopiero w czwartej dobie uznał, że dywaniku nie trzeba dodatkowo podgrzewać nim Pani wstanie, a jego łóżko jest wygodniejsze od dywanu.

sobota, 11 października 2014

Poranek Bielszczanina

W naszej krainie powoli nastaje jesień, a wraz z jej nadejściem odwiedził nas gość, którego Pepe polubił od pierwszego wejrzenia.
Po śniadaniu wyruszyliśmy wspólnie na spacer...z panoramą miasta w tle.

środa, 8 października 2014

Niedowiary

Alma: "Kto wypił mój kefir, gdy byłam pod prysznicem?"
Pepe: " Ja nic nie wiem! Nic nie widziałem!"
Ps. wszystko się może zdażyć...ale żeby z kubka stojącego na stoliku nocnym pies wychliptał kefir... Popił nim miskę suchej jagnięciny z ryżem.
Przeprasza i prosi o dolewkę... drobny złodziejaszek żebrador. Nie sposób się na niego złościć.

Dzień powszedni

Znów idziesz do pracy???
Nie chcę na to patrzeć.
Wracaj po mnie szybko, świat na nas czeka!
Pepe

sobota, 4 października 2014

Pozostajesz odpowiedzialny za to co oswoiłeś

Alma dobrze zapamietała sobie słowa, które ongiś do Małego Księcia wypowiedział Lis...(zapamietała też kilka innych rudych mądrości).
Z czasem poczucie odpowiedzialności przerodziło się w nękającego ją demona i zaczynało wyć w Cienistej Dolinie zawsze po tym, gdy Alma w sytuacjach próby okazywała swą siłę ... ehhh, szkoda o tym pisać, ważne, że Alma sama nie zapomina.
Z ogromnej tęsknoty za psem, braku zgody na przedmiotowe traktowanie zwierząt przez ludzi ... w życiu Almy zawitał Pepe i wspólnie zaczęli tworzyć wagabundzią krainę. Oboje już się tu nieco zadomowili..oswoili także demony...Czarny Wagabunda coraz spokojniejszy bezpieczeństwo krainy i Almy, Alma coraz bardziej dumna z postępów, które wspólnie robią.
O dziwo nawet ostatnie wydarzenia w gronie rodzinnym nie przyprawiły jej o przeciąganie smyczy z Odpowiedzialnością.
Czasem tylko np. w sytuacjach takich jak poniższa Alma zastanawia się czy Pepe nie jest krzyżówką labradora ze świnką...oczywiście wietnamnką.
Dużo szczęścia i miłości wszystkim zwierzętom, dużo cierpliwości i radości wszystkim zwierzolubom!
Ps. Alma widziałaś tego bażanta, którego właśnie wypłoszyłem z zarośli? Tam poleciał, a chciałem Ci go przyaportować.
Pepe