sobota, 29 listopada 2014

List do ...

Dwa tydnie wcześniej, zupełnie spontanicznie Pepe wyżebradożył upominek. Gdy tylko Elf Bednarski stanął u wrót krainy, Vagabundo zaczął cały trząść się z radości i prezentować cały wachlarz wszelakich znanych mu sztuczek. I tak Alma oddała mu Pana Łosia.

A ponadto, Pan Niedźwiedzki tak nas dziś muzycznie wprawił w świąteczny nastrój, że postanowiliśmy napisać list...

Drogi Święty Mikołaju,
Dziękujemy Ci za Pana Łosia i wiele wyjątkowych upominków w poprzednich latach .
Jak co roku byliśmy wyjątkowo niegrzeczni (nie będziemy licytować, które wiodło prym), powinieneś zatem przynieść nam po rózdze, zamiast starej drewnianej drabiny i "lizaka" dla Pepe (zanim zaliże Pana Łosia na śmierć).

Na świecie wiele grzecznych dzieci i psów, które potrzebują "prezentów". Proszę pomóż im znaleźć ciepły i kochający dom, a ludziom, którzy wyrządzili im krzywdę-drogę w dobrym kierunku. 

Posyłamy Ci moc uścisków, mokrych psich całusów, wesołych merdnięć ogonem i zaproszenie do naszej wagabundziej krainy na piernikową choinkę. 

Alma i Pepe

czwartek, 20 listopada 2014

Wędrówka Dusz

Śmierć znów przeszła w pobliżu naszej krainy zabierając sąsiada, o czym poinformowała nas klepsydra rozwieszona na drzwiach klatki schodowej.
Alma wierzy w odwieczna karmiczną wędrówkę dusz, tak samo jak wierzy w stanowiące jej kres oświecenie.
Po tym jak błyskawicznie skojarzyła nazwisko z poprzedniego nekrologu nie dalej niż sprzed dwóch miesięcy, Alma jest przekonana, że to część tej samej  duszy podążyła poszukiwać znów swej drugiej połowy.
Alma wierzy także w to, iż człowiek sam w sobie szczęście nosi i to największy skarb, moc je dzielić z bratnią dusza jest największym darem, a dbanie, o to by go nie stracić jest najwyższą umiejętnością. Każdy też nosi w sobie cierpienie przez, które wiedzie ścieżka do miłości, nie przeżywszy go lub zatapiając się w nim dusza ludzka zanurza się w nicość, miast w pełnię boskości.
Samsarze podlegają ludzie, zwierzęta, rośliny, itd.
Ciekawe w jakim wcieleniu wcześniej żyła dusza Pepe?

Uczłowieczanie

Od kilku dni Alma toczyła wewnętrzny dialog dot. zmian w życiu swoim, Pepe i kolejnego psa. Chodziło o dom tymczasowy dla chorego psa, który dodatkowo zapadł na depresje. Najpierw przyszła potrzeba przytulenia i zabawy ze zobojętniałym psiejskiem, w miarę jak śledziła rozwój sytuacji  coraz bardziej krajało jej się serce. Gdy już wymyśliła  jak go przetransportować do krainy Pepe Vagabundo, dotarło do niej, że to kraina Pepe, a jemu dzielenie się Almą wcale nie przypadnie do gustu i nawet jeśli socjalizacja się powiedzie, Pepe może odczuwać niedostatki i rodzaj zdrady stanu. Ponadto nastawiając sobie wybity palec (za sprawą nagłego szarpnięcia na drugim końcu smyczy) uświadomiła sobie również szereg innych swoich potrzeb związanych ze stadem oraz słowa przyjaciółki....o tym, ze można zmienić życie jednego psa.
Rano odmówiła sobie zaspokojenia własnych potrzeb na rzecz dłuższego spaceru z Pepe, by on mógł jak najszybciej zaspokoić swoje potrzeby fizjologiczne, a niedługo po tym natknęła się na ciekawe badania kanadyjczyków, z których wniosek jeden, ze obcowanie z psem uczłowiecza bezdomnych. Lektura ta skłoniła Almę do zatrzymania się i głębszej refleksji nad tematem.
Studium przypadku Wagabundów - w końcu przydomek zobowiązuje- potwierdza te regułę. Obecność Pepe w życiu Almy nie tylko zaspokaja jej alteruistyczne potrzeby, instynkty opiekuńcze oraz zapewnia jej bezwarunkową miłość. Każdego dnia Pepe niczym w lustrze wskazuje jej kolejne drobiazgi, których wcześniej nie pozwalała sobie dostrzegać lub się nimi zajmować.
Pełna wdzięczności Alma wbiegła do domu po pracy, przywitawszy się ze swoim najbardziej oddanym terapeutą wybiegli z domu razem...bez kagańca.
Na szczęście ofiar tego błogiego spaceru po okolicy nie było, potomek wilka wybiegał się i pożarł w ciemności czort wie co (resztki).
Biegnąca z wilkiem popija to stosownym trunkiem, Pepe czule ogrzewa jej stopy...a Alma wie... w naszym stadzie wystarczy jeden pies.

środa, 19 listopada 2014

Zawiszak

Nasz wyrastający do tej pory na wagabundę pupil poszedł do szkoły i zaczyna również zdobywać harcerskie sprawności. Bacząc na jego przedszkolne zainteresowania rycerstwem polskim oraz dyscypliną żonierską wcale nas to nie dziwi.
Cieszymy się bardzo, baaaa jesteśmy z niego szalenie dumni.
Wybierając się na pierwszy w swoim życiu obóz Zuch Nikodem pożyczył od Almy niezbędny mu ekwipunek: śpiwór, karimatę i menażkę.
Pobrał również pierwsza lekcję składania posłania, podczas której Pepe asystował prezentując właściwe użytkowanie-niczym żmijka wślizgnął się do środka.
Po obozie zucha ozdznaczono "Zawiszakiem", my za odwagę nagrodzimy go niebawem własnym śpiworem...na własny palnik będzie musiał popracować troszkę nad swą buntownicze naturą i zdobyć kilka kolejnych sprawności w zastępie.

niedziela, 16 listopada 2014

English breakfast

Po łobuzerskim spacerze o poranku, podczas którego chmury przysłoniły nam niestety widok na Tatry, nadszedł czas na królewskie śniadanie. Zainspirowani przez długo wyczekiwanych gości krainy, śniadamy w stylu brytyjskim. Pepe opędzlował jajka z boczkiem zanim Almie zdążyła zaparzyć się herbata i zapadł w drzemkę na dywanie, a nie jak to demonstrował wczoraj wieczorem Cioci i Wujkowi na łóżku w sypialni. Alma w ciężkim szoku patrzyła na te zabawna scenę zastanawiając się czy Wagabunda wyleguje się w łóżku częściej pod jej nieobecność. Niemożliwe, wszak musiałby posiąść umiejętność słania łóżka przed jej powrotem do domu.Biorąc kolejny łyk english breakfast tea Alma uznaje te sytuację za epizod...świta już jej pewien pomysł na odpowiedni prezent dla Pepe...realizacja  by the end of the week.

wtorek, 11 listopada 2014

Marsz Niepodległości

Podekscytowani ruszamy w marsz niepodległości w stronę... 
... gór... 
 ...raju...
 ...na Krawców Wierch ... w doborowym towarzystwie!!!
 Niepodlegli jak beskidzki wicher, wolni .. wolni, że hej!

niedziela, 9 listopada 2014

Zapach ... Śmierci

W krainie Pepe Vagabudno zapachniało...przerażająco. Trzeba nam nazywać rzeczy po imieniu ... od dwóch dni w klatce schodowej unosił się niepokojący ...odór padliny. W sobotę późnym popołudniem Policja otwarła drzwi maluteńkiego mieszkania na parterze.
Rzeczywistość przerosła najśmielsze wyobrażenia Almy ... w tym malutkim mieszkaniu       w samotności zmarł sąsiad, a nie jak podejrzewała Alma chory kot w piwnicy, którego gotowa już była pójść odnaleźć i pochować.

Nie tyle ten potworny trupi smród wygonił Almę z domu, co tentem kopyt dochodzący       z Doliny Cieni. To Demon zwany Samotnością galopował w jej kierunku, by rozsiąść się przed nią i powoli drylować jej Duszę wizjami konania w samotności.
Trochę ucieczkowo (w zasadzie bardziej przed sztynkiem) stukajaąc obcasami Alma popędziła w stronę tętniącego życiem miasteczka, by zasiąść wspólnie z towarzyszami wokół baru. 

Samotność siedziała już na zagłówku łóżka, gdy Alma wróciła nad ranem do domu, zaczekała aż Alma się wyśpi nim rozpoczęły długi dialog. Niemalże natychmiast po przebudzeniu Alma sięgnęła po Sto lat samotności stojące na regale.

Esencją tej przygnębiającej konwersacji jest to, że Alma czuje się pełna miłości, a nie tylko do niej zdolna...na codzień nie dokucza jej samotność, umieranie w samotności i zapomnieniu jest dla niej jednak największym okrucieństwem przewrotnego losu wobec człowieka i nigdy Alma nie dopuści, by nikt z jej bliskich w chwili spotkania ze Śmiercią był sam.

Ps. Pepe zdaje się na znak pełnej zgody z Almą postanowił nie nosić na sobie zapachu Śmierci i podczas spaceru wytarzał się w kupie. Przed tym smrodkiem nie dało się uciec ani go wymierzyć, trzeba było Wagabunda wybudować.

sobota, 8 listopada 2014

Na kłopoty ...

Apetyt Almy (również na życie) jest wilczy ... dosłownie  i w przenośni.
Przekręcając klucz w zamku u symbolicznych drzwi do krainy Wagabundów dochodzący z niej zapach dodatkowo go podsycał.
W całym domu pachniało smażoną rybą ... Almie burczało w brzuchu tak głośno, że usłyszeć to mogli sąsiedzi i z parteru i z czwartego piętra ;)
Pepe z radości brykał podając Almie na zmianę to jego ulubione czerwone kółko to jej pantofle...gdy zmieniała buty.
Bednarski odnalazł zaginiony w tajemniczych okolicznościach prąd w jednym z gniazdek w salonie, a słysząc jak wodzonej za nos Almie kiszki marsza grają śmiał zadrwić..." a co Pepe Ci rybkę usmażył jak byłaś w pracy? ...eee nie, to tylko sąsiad podaje obiad".
Rozsierdzona i rozbawiona Alma ruszyła przed siebie z psem ... by za pierwszym rogiem odebrać telefoniczne zaproszenie na pulpety z ryżu  i kaszy :)

poniedziałek, 3 listopada 2014

Manicure

Gdy zaproszona na manicure Alma zasiadła naprzeciw Panny Kopernik i wystawiła dłonie, zażywający kąpieli w jesiennym słońcu Pepe niemalże synchronicznie wykonał ten sam gest.
Obserwatorzy, a było ich kilkoro, widząc to mało nie pospadali z krzeseł.
Popołudniu Pepe zaliczył stosowny swoim pazurom manicure (mechaniczne ścieranie pazurów o Ziemię podczas gonitwy luzem oraz wykopywania i zakopywania skarbów)

sobota, 1 listopada 2014

Samowola montażowa

Trudno o bardziej wzorcowy przykład samowoli montażowej niż ten, który w minionym tygodniu miał miejsce w naszej kuchni.
Na etapie prac montażowo-wykończeniowych Alma oddała sprawy (wraz z własnoręcznie narysowanym projektem oraz skrzynką narzędziową) w ręce Najbardziej Cierpliwego Człowieka Na Świecie.
Gdy wróciła do domu w centralnym miejscu kuchennego blatu zastała niespodziankę w postaci ...absolutnie niezbędnego gniazdka prądowego. 
Doceniając dobre chęci oraz inwencję twórczą zanim wyraziła swą dezaprobatę poszła pooddychać świeżym powietrzem z Pepe.
Później wydała polecenie demontażu i przeniesienia gniazdka w bardziej dyskretne miejsce. Kosztowało Ich to dodatkowy czas i sporo wzajemnych "czułości" wynikających ze szczerej sympatii.
Podejrzanym jest, że Czarny Czworonożny Inspektor Nadzoru przepuścił ten akt naruszenia projektu i samowoli montażowej Szalonego Ludwiczka leniąc się na dywanie.
Po poprawkach uczcili zakończenie kuchennego zakątka krainy rioją.

Dziady

Jak mówił Osho na świecie istnieją dwa rodzaje twórców. Pierwsi pracują z przedmiotami, tworzą rzeczy - poeci, malarze, itd. Drugi rodzaj twórców to mistycy, którzy tworzą samym sobą.
W krainie Pepe Vagabundo podczas spotkania Wielkich Mistyków wokół okrągłego, dębowego stołu powstała nowa tradycja - DZIADY.

Obchodzimy je drugi rok z kolei ...

Według prastarych celtyckich wierzeń w noc wigilii Samhain duchy osób, które zmarły w trakcie minionego roku, oraz tych, które się jeszcze nie narodziły, zstępują na ziemię w poszukiwaniu żywych, by w nich zamieszkać przez okres następnego roku. Tak samo jak celtowie pogasili kaganki,  świece i pochodnie, by ich dom wyglądał na zimne i niegościnny.. Sami ubierali się w stare, podarte ubrania i chodzili o 3 rano wałęsali się po ośce udając brudnych włóczęgów, dzięki czemu miał ich nie zechcieć żaden duch.
Pepe bardzo wpasował się w klimat i włóczą się po miasteczku do teraz.