poniedziałek, 5 października 2015

W poszukiwaniu sympatycznego Boga

Zdziwienie Pepe w niedzielę nad ranem ciężko opisać ... kompletnie zdezorientowany wzrok, nastawione uszy, pomimo, że nie podniósł się wcale jak zwykł to robić każdego ranka, przekręcenie łbem w lewo, później w prawo, i jeszcze raz w lewo (zupełnie jakby Alma była pojazdem, a on stał przed przejściem dla pieszych przy ruchliwej ulicy) i znaczące ofuczenie wariatki, która o 3 rano wyskakuje z łóżka na równe nogi i energicznie zaczyna się gdzieś wyprawiać.

80 km dalej ...Podstępny Diablak próbował nabić trzy "wiedźmy" na Widły. Po wejściem na szlak na Markowe Alma zaznaczyła tylko teren, stwierdzając, że tamtędy nie zdążą przed świtem. Pod Domem Bożym w Czatoży Sybil wykrzyknęła, że tam akurat Boga jest najmniej i udały się dalej...przeklinając na nawigację najwyraźniej będącą jednym ze sług Lucyfera.

Przed dotarciem na Przełęcz Krowiarki nie powstrzymało ich nawet zwalone na drogę drzewo, które chwilę wcześniej wykrakała Sybil (k woli ścisłości pogubienie się wokół morg błędnych przewidziała wcześniej Alma zakładając drobny zapas czasowy na ten właśnie przypadek).

Dziewica Kobieciarka (posądzająca po pozorach ciemnowłose wiedźmy o stosowanie czarnej magii) swego pierwszego wejścia na Samotną Królową Beskidów nie mogła się doczekać.

Z przełęczy wystrzeliły jak z procy ok. 6.00 mając jakieś 45 minut, by wybiec na szczyt Samotnej Wieży. Niecierpiąca schodów w górach Alma swoją walkę wewnętrzną stoczyła już w drodze pod Sokolicę. Walka toczyła się w jej głowie, która w ciągu ostatnich kilku dni zrobiła się okropnie ciężka na skutek analiz jej zawartości, racjonalizowania, ironizowania, itp. mechanizmów obronnych przez napadami złości. W każdym kolejnym krokiem ciężar myśli przybierał, do bałaganu wewnętrznego dokoptowała demotywacja w udach, które w tym sezonie nie popracowały odpowiednio nakręcając koła roweru. Pomimo tego, że pojawił się nieznośny ból w odcinku szyjnym kręgosłupa (ta głowa była zbyt ciężka by ją w takim stanie dźwigać na szczyt Babiej Góry) z minuty na minutę serce Almy rosło (napędzane fetyszystowskim pragnieniem spotkania się twarzą w twarz z Absolutem).
Tuż pod Kępą nie widząc szczytu zasnutego gęstą mgłą kapłanka Alma zatrzymała islamski pochód prowadzący  Dziewicę na spotkanie z Bogiem Re ... wszystkie trzy zrobiły zwrot w tył w kosodrzewinie, bo oto właśnie rozpoczynało się misterium.
Ani zdjęcia ani filmik w pełni nie oddadzą tego jak Bóg Słońce objawił swe oblicze trzem jędzom tego poranka. Na słowa ku temu stosowne próżno się trudzić. Widok ten kiedyś jednak przywoła te same przeżycia.

Na wysokości Gówniaka prym zaczął wieść Notus ...definitywnie był to wiatr południowy, choć zimny, dął od strony Tatr jak twierdzi Sybil jakąs 90tką. Próbował zdmuchnąć wiedźmy ze szlaku...Dziewica, która pierwsze wejście w swym życiu na Babią dedykowała swemu przodkowi na szczęście w odpowiednim momencie złapała Sybil, udaremniając w ten sposób Notusowi jej porwanie ze szczytu.

Alma w rodowodzie wpisane ma jedno skrzydło...drugie nosi w plecaku ... odpowiednio do jej wagi dociążone ;)

Na szczycie Babiej swą obecność zamanifestował nie kto inny jak Chac - Bóg Deszczu. Dla raczących się za murem Bab okazał się jednak szczodry, zrosił je tylko siępą i zmoczył glazy na ich drodze w dół dodając tym samym adrenaliny. 

Po tym jak rosły okaz Dzikiego Śmiertelnika wywinął przed Almą orła wbiegając na szczyt po mokrych głazach, wywrotkę z piruetem zaliczyła także dopiero co rozdziewiczona Hagata.

Gdy schodziły w  kierunku schroniskach na Markowych Szczawinach tuż za granicą kosodrzewiny, zostawiając za sobą mgłę i płaczącego Boga, ciepłe powitanie przyszykował im raz jeszcze Re.

Dalej ich szlak przecinać jęli śmiertelnicy, którzy niedzielę rozpoczęli w kościołach, a teraz tłumnie zmierzali na spotkanie z kapryśną naturą. Tym szybciej darły niebieskim szlakiem spowrotem do czekającego na nie na przełęczy Almacoche.

W czasie tej wędrówki Pepe medytował pod Świętymi Górami znajdującymi się najbliżej Absolutu, by po powrocie Almy kulać się z nią w trawie i wcinać smakowite burgery (wegetariańskie).

Ciężkość głowy przeminęła z wiatrem. Do dziś Alma unosi się conajmniej półtorej metra nad ziemią ... myśli skupić jej ciężko ... i zanosi się na zimny prysznic wieczorem ... by na Ziemię nieco wróciła. Mniej więcej do piątku popołudniu ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz