Za po(d)rzucenie psa na jedną dobę Almę dosięgnęła zemsta. Bardziej sroga od samej zemsty faraona.
Czarny Mściciel chciał ją zaczadzić, ale to nie wszytko.
Zresetował się tak dalece podczas pobytu u Papy, że popołudniowy spacer stanowił ponownie zawody w przeciąganiu liny. W 20 minut rozprawili się z chwilą zapomnienia i powrócili do ciężko wyćwiczonej dyscypliny. Kilkadziesiąt minut później, po powrocie do domu Papa Zielarz przyznał się, że raczył Pepe pieczonym mięsem z sosem i przyprawami, by nauczyć go przebywania w ogrodzie bez człowieka. Dość to pokrętne, faktem jest jednak, że gdy Alma stanęła pod bramką, Vagabunda szwendał się samotnie.
Szybko bowiem wydedukował, że jak wyjdzie sam, obiegnie dom kilka razy i przyjdzie z powrotem, zostanie nagrodzony...biegał, więc tam i nazad.
Spryciarz i łakomczuszek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz