sobota, 22 lutego 2014

Akademia Terapii Ekspresyjnych - ćwiczenia na żywym organiźmie

Dusza jest w terapeutycznej ciąży tzn. uczestniczy w 9 miesięcznym kursie Akademii Terapii Ekspresyjnych i Technik Relaksacji, oprócz tego ponadprogramowo i nieoczekiwanie równocześnie przechodzi terapię własną (psychodynamiczną).

Na skutek czego z Pepe rozstajemy się narazie wyłącznie za sprawą terapii (intensywnych sesji grupowych i indywidualnych w tygodniu oraz zjadów weekendowych raz w miesiącu.

W ramach spontanicznego zadania treningowego Duszy w jej procesie terapeutycznym, sposobność ku któremu podsunął Duszy Wszechświat poprosiła swego Papę, by w czasie gdy ona będzie się uczyć zaoopiekował się Pepe. Papa z Pepe bardzo się lubią, czasem chadzają wspólnie na spacer. Moźna, by uznać, że Pepe rehabilituję Pape, który to kilka miesięcy temu o mały włos nie stracił lewej nogi za sprawą miażdżycy. Kończynę za sprawą przychylności Wszechświata, życzliwości ludzi oraz staraniom lekarzy, a także działaniom Duszy (która za bardzo kocha swojego Papę, nie tylko jego zresztą) i Mammy udało się uratować, jakkolwiek sporo nerwów obumarło.

Spokojna o to, że pies zostaje w dobrych rękach Dusza odtransportowała go o 6.00 do domu Papy wraz z ekwipunkiem psich gadżetów, swoją piżamą (gdyby Pepe za nią zatęsknił, choć bardziej był to lęk seperacyjny samej Duszy)) oraz wałówką ryży z fasolką szparagową i wołowiny.

Spokój potrawał do 19.00 kiedy to w rozmowie telefonicznej Papa poinformował Duszę, że Pepe ma biegunkę (na to była przygotowana przez Panią Doktor), boli go brzuch i okropnie bączy. A Papa Zielarz stosuje na nim dodatkowo czosnkową kurację antypasożytową (równolegle do odrobaczania). W Poirytowanej postawą Papy Duszy po zakończeniu rozmowy powoli zaczynała wzmagać złość na niego. Z początku kłębiła się w brzuchu, rozgrzewała do walki, by potem zacząć pulsować. Duszę powoli zaczynała ogarniać wściekłość na Ojca za to, że kolejny raz nie uszanował tego o co go rano prosiła wzmacniając swe prośby o uszanowanie jej woli dodatkowo autorytetem w opinii weterynarza. Ojciec ewidentnie ma znacznie większy problem z uznaniem autorytetów niż trudność z zaakceptowaniem ich, z którą w swym życiu boryka się Dusza. Usiadła na hotelowym łożku czekając, aż Kumari weźmie prysznic i za pomocą rozmowy pomoże rozładować jej to ogromne napięcie i zaczęła zapisywać kartkę, by odgonić natarczywie atakującą ją myśl i chęć wsiadania do samochodu i pędzenia 100 km, by ratować pupila. Na skraju nienawiści powtarzała sobie w myślach ... Pepe wytrzymaj, a ja już nigdy nie zostawię Cię z Papą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz