czwartek, 3 grudnia 2015

Reguła wzajemności


O prawie przyciągania wiemy już sporo i świadomie z nim pracujemy każdego dzionka. Kolejną zasadą, która naszą krainę utrzymuje we względnej równowadze jest reguła wzajemności. Manifestuje się ona w przeróżnych formach, a to w wymienianych spojrzeniach i uśmiechach, a to podczas posiłków, innym razem spontanicznych podczas pieszczot, a na poziomie mistrzowskim prezentuje ją Czarny Wagabunda stróżując u drzwi łazienki podczas, gdy Alma robi w niej rzeczy najbardziej prymitywne i intymne.

W głowie Wagabundy zakodowane jest najwidoczniej, że skoro Alma podczas spacerów asystuje mu przy każdej niemalże kupie, by po swym pupilu posprzątać, a po Almie natychmiast sprząta biała szumiąca muszla w łazience, jedynym co on może zrobić jest pilnowanie pod drzwiami, by nikt jej nie przeszkadzał ;)
Ps. Pepe nie jesteś wariatem, znam psy, które siedzą w łazience lub na kolanach swoich właścicieli patrząc im głęboko w oczy przy wydalaniu przez ludzi ekskrementów. Te pieski cierpią na głęboki lęk separacyjny, a już na pewno kompletny zanik granic pomiędzy przestrzenią osobistą człowieka i psa. By nie było tak jak w legendzie o tym jak to mały Ganesha pilnował szat kąpiącej się we stawie Parwati, a zazdrosny Siva widząc podglądającego boginię chłopca tak się na to rozgniewał, że zaślepiony złością synowi bogini głowę odjął. Parwati tak rzewnie płakała tuląc ciało swego dziecka, że okrutnego Sivę ubłagała, by życie w to ciało raz jeszcze tchnął. Nie mógł Bóg niestety przywrócić mu głowy poprzedniej, bo sam podporządkowany jest podstawowym prawom biologii, obiecał więc, żonie przytwierdzić dziecku głowę pierwszej istoty, która wyjdzie z lasu – a był to słoń. Później Ganesha stał się przywódcą dew mądrości i sprytu, patronem nauki i uczonych, opiekunem ksiąg, liter i skrybów, a także szkół. Bóstwem, do którego modlą się ludzie o to, by z ich drogi wszelkie przeszkody usunął, obfitość i dobrobyt im zesłał jako patron kupców i bankierów.

Pepulku, śmiesznie byś wyglądał z głową słonia lub w naszych warunkach konia, jelenia, lisa lub dzika (no z głową tego ostatniego nie tak do końca głupio, boś jest dzik dziki) i bać, by się Ciebie zaczęły wszystkie dzieci i ludzie w okolicy bardziej niż boją się teraz, gdy paradujesz w kagańcu. Poza tym, w naszej kranie jest już Ganesha i dwóch Sivów przywiezionych z Indii. Jest też paru Buddów i krzyż z misji przy El Camino Real w USA (każdy przytargany przez Almę z jakiejś podróży). Alma zaczyna powoli rozważać, czy w tym roku nie przyjąć w krainie umocowanego przez Kościół Katolicki Kapłana i nie zapytać go o Siłę Wyższą. Przeszkodą pewną zdaje się być tylko to, że podczas gdy kapłan i jego świta krążą po domostwach w naszej klatce schodowej my możemy być w terenie za potrzebą ;0)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz