Muchy latają tak nisko jakby chciały wlecieć nam prosto do nosów. To niechybnie sprawka Almy, która bez pomocy kija deszczowego ściagnęła na nas deszcz. Wystarczy, że zapragnęła by wezbrała jedna z rzek, którą ona, Kumari i Bogini Helena mogłyby spłynąć. Pragnienie to zwerbalizowała i oto grzmi i trzaska piorunami.
Dziękuję Życzliwy Wszechświecie!
Pepe nie dziękuje, gdyż akurat burzy nie lubi i wskoczył już na kanapę przekonany święcie, że na niej mniej burzę słychać, widać i czuć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz