Od kilku dni Wagabundzia Kapłanka ćwiczy się w zarządzaniu w kryzysie w krainie.
Utrzymując nurt oceaniczny (w końcu za niespełna trzy doby wataha Almy przemierzać będzie Atlantyk) krainą targają burze i sztormy. Po tym jak w nieoczekiwanych okolicznościach przyrody zabrzmiały pierwsze grzmoty i błyskawice zwiastujące poszukiwanie nowego opiekuna i miejsca, w którym Pepe spędzi wakacje...w krainie nastał biały szkwał. Dziś o 7 rano woda wtargnęła na pokład łajby Wagabundów. Zalała kokpit, kajutę główną, przedsionek i łazienkę. Pepe zdezorientowany przysiadł w suchym skrawku przedpokoju i obserwował jak Kobieta Wiatru - Alma wyrzuca spod pokładu ( czeluści szafy) wszystkie wybieraki (świeżo uprane i uprasowane ręczniki) i wybiera wodę.
Po upływie kwadransu pokład został osuszony (z wierzchu)...a Pepe ewakuowany na wszelki wypadek do szalupy ratunkowej Mammy Mia.
Po upływie kwadransu pokład został osuszony (z wierzchu)...a Pepe ewakuowany na wszelki wypadek do szalupy ratunkowej Mammy Mia.
Popołudniu (po pracy również w sztormie ...tym razem pokład zalewały fale utrudniające naliczenie wynagrodzeń) do szalupy dokoptowała także Alma.
W krainie prawdopodobnie nawalił odpływ wody pod wanną. Zajmie się nim Bednarski pod nieobecność Los Vagabundos (wniosek własny poparł rzekomym doświadczeniem posiadanym w sferze hydrauliki użytkowej).
Tym czasem Alma zaległa w wannie na pensji u Mamma Mia...dziwnie tak wracać "na stare śmieci".
Stąd wyruszą oboje w podróż... Pepe do Pana Wilków i Jego Ommy...Alma do Berlina i dalej w kierunku ... przyjemności (z portugalskiego Prazeres).
Ps. Gandalf Łysy zabierał się już za wyczarowanie biletu lotniczego dla Pepita...by postawić kres działaniom Praw Marphiego. Podróże w przestworzach zostawimy sobie jednak na lepsze czasy :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz