niedziela, 8 lutego 2015

Zamieć

Poranna zamieć śnieżna pokrzyżowała nam plan dłuższej szwędaczki...nie narzekaliśmy jednak na nudę czy też brak świeżego powietrza.
Wieczorem jednak Almę nosiła wena twórcza...nie mogła leżeć na kanapie...jej serce poczuło wizję malowidła na ścianę wagabundziego saloniku.
Wizję wyraźną a zarazem miękką.
Niestety w mini pracowni Almy nie było ani wystarczająco dużego podobrazia...ani stosownych kolorów farb.
Za to w kuchni namoczyła się już biała fasola...w lodówce znalazły się cebule...a na drabinie para jabłek...
Poniżej zimowe arcydzieło ...zamiast malowidła ...smalczyk z fasoli.
Wyborny!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz