wtorek, 9 września 2014

Deszcz, jesienny deszcz

Wraz z deszczem nastał kres leczniczego głodowania...Pepe właśnie pochłonął długo wyczekiwaną porcję swojej suchej karmy...(tatarkiem z wołowinki też nie gardził wcale).
Almie kamień z serca spadł...wraz z tym deszczem...wychodzi na to, że to było ostre zatrucie pokarmowe. Czym??? Bladego pojęcia nikt nie ma.
Jak widać wystarczy chwila nieuwagi Almy i ogromne nieszczęście Pepe gotowe.

Ps. Zupełnie jak z jej poczuciem odpowiedzialności za tych, których oswoiła.Wystarczy chwila roztargnienia i przybiera ono monstrualne rozmiary, powoli drąży ją od środka, odcina system wczesnego ostrzegania, osłabia system nerwowy i próbuje ją zmiazdżyć.
Do piątku Pepe zbiera siły, by zaatakować pasożyty.
Almie sporo czasu zajęło zebranie sił, by ruszyć z odsieczą i uwolnić głowę od Potwora. Schnąc po popołudniowym spacerze w ulewie postanawia zadawać sobie częściej treningi w materii kontrolowania poczucia odpowiedzialności.

Pepe na swoich ziarnkach grochu pochrapuje...odparowując.
Lubimy jesienny deszcz
http://www.youtube.com/watch?v=Y7zdWI1TmRo&feature=youtube_gdata_player

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz