środa, 29 stycznia 2014

Kastrat Pepe w Kosmosie

Ciemną nocą Pepe zakaził niemalże wzorcowo zagojoną krechę po kastracji liżąc ją z uporem godnym maniaka. 

Gdy wróciłam do domu i ujrzałam osowiałego, niechcącego pić i jeść kastrata, popędziliśmy co sił w nogach do najbliższej lecznicy dla zwierząt.

Tam Pan Doktor zajął się klejnotami psiny łapserdziny niemalże jak królewskim skarbem. Poczęstował go antybiotykami oraz kołnierzem, o którym Pani Kierowniczka Schroniska jakby zapomniała mi wspomnieć.

Pepe przyjął to pokornie i niemal od razu poczuł się lepiej, a moja Dusza odetchnęła z ulgą.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz